22/12/2024
HomeView All Posts – Whole Post (Page 55)

Za nami posiedzenie komisji konkursowej powołanej do wyboru dyrektora łęczyckiego szpitala. To pierwszy etap pracy komisji polegający na ocenie złożonych ofert pod kątem zgodności formalno-prawnej. W puli zostały dwie kandydatury.

– W czwartek, 9 lutego br., odbyło się pierwsze posiedzenie komisji konkursowej, której zadaniem jest wyłonienie kandydata na dyrektora szpitala. 31 stycznia br. minął termin składania ofert i jak się okazuje mamy trzy oferty. Podczas pierwszego posiedzenia komisji członkowie ocenili złożone oferty pod kątem formalno-prawnym. W wyniku tej weryfikacji do dalszego etapu postępowania konkursowego komisja zakwalifikowała dwie oferty, jedna nie przeszła oceny z powodu braków wymaganych dokumentów – informuje starosta Janusz Mielczarek, przewodniczący komisji konkursowej. – Teraz, zgodnie z wymogami, komisja wyśle powiadomienia do wszystkich kandydatów. Ci, którzy przeszli pozytywnie I etap będą mogli rozpocząć przygotowania do dalszego postępowania, w którym komisja będzie oceniała koncepcje pracy szpitala jakie mają kandydaci.

Starosta nie chciał jeszcze podawać nazwisk kandydatów. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jednym z nich jest obecnie pełniący obowiązki dyrektora szpitala, Łukasz Michalak.

W Kozubach (gm. Łęczyca) doszło do strasznej tragedii! 18-letni chłopak odebrał sobie życie.

– Na podstawie wyników przeprowadzonej sekcji zwłok został wykluczony udział osób trzecich w zdarzeniu. W trakcie postępowania wyjaśniającego nie ujawniliśmy przyczyn wskazujących na popełnienie czynu z powodu nieszczęśliwej miłości. Możliwą natomiast przyczyną targnięcia się na życie mogła być wcześniejsza śmierć bliskiej osoby z rodziny osiemnastolatka – wyjaśnia prok. Andrzej Pankiewicz, szef Prokuratury Rejonowej w Łęczycy.

Mł. asp. Katarzyna Pietrzak z KPP w Łęczycy poinformowała „Reportera”, że pomimo podjętej reanimacji, nie udało się uratować 18-letniego mieszkańca gminy Łęczyca.

Nasi rozmówcy, którzy przekazali redakcji temat, mówią o strasznym dramacie. Chłopak miał się powiesić w garażu.

– Miał dopiero 18 lat i całe życie przed sobą. Zastanawiam się, czy świadomość wyboru śmierci to odwaga czy może tchórzostwo. Życie jest nieraz ciężkie, to prawda. Ale przecież w ten sposób nie można. Żeby się powiesić… być może nigdy nie poznamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego nastolatek odebrał sobie życie – usłyszeliśmy od naszej rozmówczyni.

Do rozmowy wtrąca się mąż kobiety.

– Jedni wydają ciężkie pieniądze, aby ratować zdrowie i życie a inni decydują się na tak drastyczny krok. Może ten młody człowiek miał zmartwienie, może zabrakło przy nim osoby, z którą mógłby porozmawiać? Tego nie wiemy. W takich sytuacjach zawsze jest szok i niedowierzanie.

Od stycznia do października 2022 roku w Polsce doszło do co najmniej 1 715 prób samobójczych podjętych przez dzieci i nastolatków w Polsce, z czego 127 zakończyły się śmiercią. WHO szacuje, iż za każdą zarejestrowaną próbą samobójczą jest ok. 100-200 prób, które nie są rejestrowane. W 2022 roku na życie targnęło się 64 dzieci w wieku 7-12 lat i 1 651 nastolatków w wieku 13-18 lat.

Młodzi ludzie również dokonują aktów autoagresji, samookaleczeń. Niektórzy nastolatkowie przyznają, że nie mają do kogo się zwrócić z prośbą o pomoc.

– Możliwą przyczyną targnięcia się na życie mogła być wcześniejsza śmierć bliskiej osoby z rodziny osiemnastolatka – mówi prokurator Pankiewicz

Co takiego dzieje się na Polnej w Poddębicach, że kierowcom puszczają nerwy? To z powodu zakazu zatrzymywania się przed szkołą podstawową i bardzo częstych kontroli policji w tym miejscu. Zmotoryzowani rodzice uczniów podstawówki, nie mając gdzie parkować, zatrzymują się przy zaparkowanych autach przed bursą i ZSP. Rodzi to dodatkowe problemy.

Nasz reporter był świadkiem ogromnego zamieszania na Polnej, gdy rodzice przyjeżdżali po swoje dzieci. Na okolicznych parkingach miejsca nie było. Auta zostawiane więc były na pasie drogi, za samochodami zaparkowanymi przed bursą, PUP i ZSP.

– Tu są takie sytuacje, do których nigdy nie powinno dochodzić. Nie ma gdzie stawiać samochodów. Większość z rodziców parkuje więc za autami, które już na Polnej. Wówczas tamci kierowcy nie mogą wyjechać, bo są zablokowani. Wszystko dlatego, że na teren szkoły wjeżdżać nie można. Jest szlaban, a przy drodze jest znak zakazu zatrzymywania się – mówi pani Jadwiga.

Stres i nerwy to nieodłączne uczucia, które towarzyszą rodzicom podjeżdżającym pod szkołę. W dodatku te policyjne patrole.

– Wygląda to tak, jakby policjanci specjalnie czekali tylko na jelenia – dodaje kolejny rodzic, który nie miał gdzie zaparkować na Polnej. – Proszę spojrzeć, funkcjonariusz siedzi w radiowozie i tylko patrzy komu tu wlepić mandat.

Rzeczywiście, pomiędzy autami zaparkowany był policyjny radiowóz.

– Na pewno nie jest tak, że czekam, aby tylko ukarać jakiegoś kierowcę. Patrole na Polnej służą prewencji. Rozumiem, że kierowcy się denerwują, ale za znakiem zakazu nie mogą parkować – usłyszeliśmy od policjanta.

Kierowcy z Poddębic powiedzieli nam, że miejscowa policja ostatnio bardzo się uaktywniła, jeśli chodzi o kontrolowanie miejsc z zakazem postoju lub zatrzymywania się. Jeden z naszych rozmówców wskazał na ul. Łódzką, gdzie – jak twierdzi – codziennie można zobaczyć radiowóz z policjantami karzącymi kierowców zatrzymujących się choćby przed bankiem.

Policjanci z łęczyckiej komendy zatrzymali kobietę podejrzaną o kradzież z włamaniem. 52-latka posługując się dorobionym kluczem wchodziła do mieszkania sąsiadki skąd kradła między innymi pieniądze. Sprawczyni wpadła na gorącym uczynku przestępstwa. Za kradzież z włamaniem grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

7 lutego 2023 roku około godziny 20.00 policjanci z Łęczycy pojechali do jednego z budynków wielorodzinnych na terenie miasta. Tam w jednym z mieszkań na gorącym uczynku lokator ujął kobietę, która włamała się do pomieszczenia. Sprawczynią okazała się 52-letnia sąsiadka właścicielki mieszkania. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, od ponad roku miała ona opiekować się lokalem podczas jej nieobecności. W tym celu udostępniła jej klucze. Kiedy po jakimś czasie wracała do mieszkania dostrzegała, że brakuje w nim między innymi biżuterii, kosmetyków i pieniędzy. Sprawa „tajemniczych kradzieży” wyszła na jaw, kiedy pod nieobecność właścicielki w mieszkaniu przebywał jej partner. Ten na gorącym uczynku nakrył sąsiadkę jak plądrowała torebkę jego partnerki i wezwał policjantów. 52-latka została zatrzymana w policyjnym areszcie. W jej mieszkaniu funkcjonariusze zabezpieczyli jeden z przedmiotów pochodzących z mieszkania, którym miała się opiekować. Wstępne ustalenia wskazują, że włamywała się do lokalu sąsiadki posługując się dorobionym kluczem, a straty jakie spowodowała sięgają kilku tysięcy złotych. Zatrzymana usłyszała już zarzut kradzieży z włamaniem, za które grozi nawet do 10 lat więzienia.

Wielu mieszkańców osiedla przy ulicy Zachodniej ma już serdecznie dość ciągłego robienia wysypiska śmieci tuż za pergolą śmietnikową pomiędzy blokami nr 13 a 15. Nie ma dnia, żeby za śmietnikiem był porządek.

Co służby sprzątające miasto wywiozą nagromadzone odpady – które nie powinny się tam znaleźć – to za chwilę wyrzucane są kolejne.

– Czy na tym osiedlu mieszkają tak bogaci ludzie, że co chwila są remonty? Czego tu już za tym śmietnikiem nie było. Materiały budowlane, meble, opony, ostatnio choinki, jakiś gruz. Aż nieprzyjemnie przechodzić obok, a to droga dzieci do szkoły i do przedszkola. Najmłodsi patrzą na taki bałagan – Mówi jedna z lokatorek pobliskiego bloku. – „Łęczycanka” monitoruje swoje pergole, czy u nas też nie można tak zrobić?

– Planujemy założyć na osiedlu kamerę – pułapkę skierowaną właśnie na tył wskazanej pergoli śmietnikowej, ale czekamy, jak wszystkie zalegające odpady zostaną zabrane – mówi Tomasz Olczyk, komendant straży miejskiej w Łęczycy.

Monitoring pergoli powinien pomóc rozwiązać problem – podobnie jak poskutkował w „Łęczycance”, gdzie przypadki podrzucania odpasów w pobliże pergoli śmietnikowych są już tylko sporadyczne.

Przez dłuższy czas Łęczyca była wolna od punktów, w których można pograć na automatach do gier – tak zwanych „jednorękich bandytach”. Od jakiegoś czasu jednak jest ich dość dużo, jak na niewielkie miasto. Tylko trzy zlokalizowane są w rejonie starówki.

Nie wszystkim mieszkańcom podoba się, że w Łęczycy znów funkcjonują miejsca z grami na automatach, w dodatku w samym centrum miasta. Takie punkty od zawsze budziły skrajne emocje oraz wiele pytań o przestrzeganie przepisów.

– Jak któregoś roku w Łęczycy pozamykali podobne punkty, to słyszałem, że dlatego, że w Polsce są już nielegalne. Podobno grać na pieniądze można tylko w kasynach obsługiwanych przez Totalizator Sportowy. A te automaty przecież są na pieniądze – zastanawia się jeden z mieszkańców. – Poza tym, czy obsługa takiego punktu sprawdza pełnoletność osób, które przychodzą grać na automatach? Kiedyś widziałem, jak z jednego z takich punktów wychodzili młodzi ludzie, wątpię, że byli pełnoletni, a to już powinno zaniepokoić każdego.

W obrębie łęczyckiej starówki są trzy punkty z automatami do gier, kolejny znajduje się przy skrzyżowaniu Konopnickiej z Belwederską. Wszystkie wyglądają podobnie – szyby zaklejone białą folią, kamery przed każdym wejściem, na drzwiach dzwonek, na elewacji neon z napisem „OPEN 24”. W środku stoją automaty do gier a w powietrzu unosi się papierosowy dym.

Sąd w Łęczycy uznał za winnego radnego powiatowego Zbigniewa Marczaka. Sprawa wytoczona w imieniu powiatu przez Zarząd Dróg Powiatowych trwała ponad pół roku i dotyczyła podpalenia pieńków przy drodze w gminie Góra Świętej Małgorzaty.

Radny podpalił pieńki, bo przeszkadzały mu w uprawie pola.

Przez ponad pół roku przed wydziałem karnym Sądu Rejonowego w Łęczycy toczyło się postępowanie przeciw radnemu powiatowemu obecnej kadencji, Zbigniewowi Marczakowi, któremu postawiono zarzut popełnienia czynu zabronionego polegającego na podpaleniu czterech pieńków w odległości mniejszej niż 100 metrów od najbliższych budynków, zniszczeniu mienia powiatu oraz spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. Zeznawali m.in. dyrektor ZDP, Karol Niewiadomski i strażacy z OSP w Górze Św. Małgorzaty.

Wyrok ogłosiła sędzia Marzenna Milczarek, która stwierdziła, że pozwany Zbigniew Marczak został uznany za winnego w zakresie podpalenia pieńków. Sąd wymierzył karę 100 zł grzywny oraz 31 zł tytułem zapłaty kosztów administracyjnych. W uzasadnieniu wyroku sędzia stwierdziła, że sąd nie dopatrzył się faktu zniszczenia mienia powiatu, jak również spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. Wyrok jest nieprawomocny.

– Jestem usatysfakcjonowany tym rozstrzygnięciem, bo najbardziej był dla mnie krzywdzący zarzut niszczenia mienia powiatu. Jako radny mam poczucie odpowiedzialności i tym bardziej byłaby to dla mnie sytuacja bardzo trudna, gdyby sąd uznał moją winę w tym zakresie. Podobnie oceniam sytuację zagrożenia w ruchu drogowym – powiedział nam radny Marczak.

Przy dworcu PKP w Łęczycy można zauważyć znacznie większy ruch niż np. rok temu i wcześniej. Ludzie przesiedli się w pociąg, aby taniej dojeżdżać do pracy. To z uwagi na koszt zakupu paliwa.

– Dużo ludzi przyjeżdża autem pod dworzec i wsiada w pociąg do Kutna lub Łodzi. Podróż jest szybsza, tańsza i w naprawdę niezłych warunkach. Wystarczy spojrzeć na parking przy dworcu. Jest mnóstwo aut – wskazuje jeden z podróżujących pociągiem mieszkańców Łęczycy. – Ja dojeżdżam do pracy do Łodzi. Chwalę sobie jazdę pociągiem, ale nie podoba mi się wprowadzona w styczniu przez PKP intercity podwyżka, bo w dalsze trasy też wybieram kolej, i ostatnio za bilet do Gdyni zapłaciłem 12 złotych drożej. Podróżując z rodziną i w obie strony, to koszt znacznie wzrósł. Czekam na spełnienie obietnic premiera, że ceny biletów wrócą do poziomu sprzed podwyżki.

PKP Intercity wprowadziło podwyżki cen biletów od 11 stycznia. Podstawowe ceny biletów indywidualnych wzrosły o 11,8-17,8% w zależności od rodzaju pociągu. Premier Mateusz Morawiecki nakazał PKP Intercity obniżenie cen biletów. Ogłosił, że jego rząd szuka pieniędzy na pozyskanie środków dla państwowego przewoźnika, aby ten mógł przywrócić ceny biletów do poziomu sprzed styczniowej podwyżki. PKP ma też szukać oszczędności we własnych strukturach a ceny biletów mają spaść nie później jak do 1 marca do poziomu sprzed podwyżki.

Mając blisko dwa promile alkoholu w organizmie 34-latek zdecydował się wsiąść za kierownicę audi. Skutkiem nieodpowiedzialnego zachowania, jazdy na „podwójnym gazie” było zderzenie z słupem energetycznym. Sprawca, który uciekł z miejsca zdarzenia poza odpowiedzialnością za przestępstwo, musi się liczyć z konsekwencjami za spowodowanie kolizji. Prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości zagrożone jest między innymi karą do 2 lata więzienia.

5 lutego 2023 roku około godziny 15:40 policjanci pojechali do miejscowości Daszyna, gdzie doszło do zdarzenia drogowego. Na miejscu pracowały wszystkie służby ratunkowe. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń kierowca audi na prostym odcinku drogi zjechał z jezdni i uderzył w słup energetyczny. W wyniku tego zdarzenia została zerwana linia, a kierowca uciekł z miejsca pozostawiając osobówkę wbitą w betonowy słup. Policjanci ustalili, że kierowcą był mieszkaniec gminy Daszyna. 34-latek jeszcze tego samego dnia trafił do policyjnego aresztu. W chwili zatrzymania był pijany. Badanie wykazało, że miał on blisko dwa promile alkoholu w organizmie. Następnego dnia usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Takie przestępstwo zagrożone jest karą do 2 lat więzienia, zakazem prowadzenia pojazdów oraz wysoką grzywną. Dodatkowo mężczyzna musi się liczyć z konsekwencjami spowodowania kolizji drogowej.