Ruszył remont drogi wojewódzkiej 703, czyli ulicy Kaliskiej, której właścicielem, a zarazem inwestorem jest Zarząd Dróg Wojewódzkich w Łodzi.
Początkowy etap prac obejmuje chodniki, na początku września rozpoczną się prace związane z wymianą nawierzchni jezdni. Oznacza to, że będą utrudnienia w ruchu.
Prace rozpoczęły się przy skrzyżowaniu ulic Kaliskiej i 57 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, ale wraz z postępem będą zmierzały w kierunku centrum miasta, aż do alei Jana Pawła II. Termin realizacji inwestycji to koniec listopada.
Już od samego początku planowania tej inwestycji, nie było łatwo, ani przyjemnie. Jednak teraz, to droga przez mękę. Kością niezgody jest planowana kontynuacja prac na terenie spółdzielni mieszkaniowej „Łęczycanka” związanych z odwodnieniem i utwardzeniem dróg dojazdowych do garaży przy ul. Bitwy nad Bzurą i Belwederskiej.
Nie każdy chce wydawać – jak usłyszeliśmy – fortunę na inwestycję. Maria Popielarczyk jest przedstawicielką grupy spółdzielców, którzy chcieliby zaoszczędzić trochę grosza.
– Nam chodzi tylko o nasz odcinek drogi przy 56 garażach. Zebrałam podpisy 30 osób i ta lista jest na biurku pana prezesa. Nie rozumiem, czemu szef „Łęczycanki” tak upiera się przy tej bardzo drogiej koncepcji, na którą trzeba by wyłożyć ponad 400 tysięcy zł. Seniorzy nie są majętną grupą. Liczymy każdy grosz. Czy nie można by przeprowadzić tej inwestycji trochę taniej? – pyta pani Maria.
KAŻDY MA SWOJĄ LISTĘ
Okazuje się, że Jarosław Pacholski, prezes SM „Łęczycanka”, też ma swoją listę spółdzielców. W rozmowie z redakcją prezes przyznał, że jego lista nie jest „listą rodzinną”. O co chodzi?
J. Pacholski argumentuje, że posiada listę – jeden do jednego, czyli jedno nazwisko przypisane do jednego garażu. Jak usłyszeliśmy, ta lista jest bardziej miarodajna od listy pani Popielarczyk.
– Na liście pani Popielarczyk znajdują się też nazwiska członków rodziny spółdzielcy użytkującego garaż. Dlatego uważam, że obiektywnie patrząc, jest to mniejszość w stosunku do innych spółdzielców chcących tej inwestycji – usłyszeliśmy od szefa spółdzielni.
TRZEBA JUŻ WIĘCEJ PŁACIĆ
Spółdzielcy już teraz ponoszą większe koszty, ponieważ część inwestycji została już wykonana. Dowiedzieliśmy się, że dla niektórych wzrost opłat czynszowych za garaż (wliczony jest również fundusz remontowy) jest ogromnym obciążeniem.
– Za mój podwójny garaż płacę teraz 250 zł na miesiąc. To jeszcze raz tyle, co wcześniej. A co najgorsze, koszty tej inwestycji będą spłacane przez kilka lat. Nie wiem, czy w przyszłym roku – jak już wezmą się za kontynuację prac, spółdzielnia nie obarczy nas znów dodatkowymi kosztami – mówi M. Popielarczyk.
Seniorka twierdzi, że drogę przy garażach od strony hałdy wystarczy jedynie wyrównać i wysypać tłuczniem. Pieniądze lepiej byłoby zainwestować w remont garaży.
PREZES PACHOLSKI KOMENTUJE
– Kwestia związana z remontem drogi i rozwiązaniem problemu zalewania garaży była zgłaszana od przynajmniej kilkunastu lat. Dotychczasowe próby niwelacji terenu wraz z zasypywaniem powstających ubytków w nawierzchni nie przynosiły pożądanych efektów a generowały jedynie niemałe koszty. W tej sytuacji zarząd doszedł do wniosku, że problem wymaga rozwiązań kompleksowych, które ostatecznie rozwiążą tę kwestię. Utwardzenie drogi dojazdowej do garaży wraz z wykonaniem instalacji kanalizacji deszczowej był wielokrotnie analizowany podczas obrad Walnego Zgromadzenia Członków i Rady Nadzorczej Spółdzielni. Z inicjatywy zarządu zorganizowano również zebrania informacyjne z właścicielami garaży, podczas których omawiane były zakresy oraz możliwości i sposoby finansowania inwestycji. Przeprowadzono także konsultacje społeczne, w których każdy mógł wyrazić opinię w tej sprawie, wypełniając stosowne oświadczenie. Na podstawie zebranych opinii i złożonych oświadczeń w większości pozytywnych, w 2019 roku uzyskano pozwolenia na budowę i wykonano pierwszy etap prac polegający na budowie systemu odwadniającego. W przyszłym roku planujemy przystąpić do drugiego etapu inwestycji, który będzie polegał na wykonaniu odprowadzenia wód opadowych wraz z odwodnieniem terenu. Na wykonanie tych prac pozwala bardzo dobra kondycja finansowa spółdzielni pozwalająca na uruchomienie środków, które w perspektywie będą spłacone przez użytkowników garaży. Szacunkowy koszt przewidywanych prac, to kwota ok. 400 tysięcy zł. Ostateczna jej wartość zostanie ustalona w drodze przetargu. W związku z planowanymi pracami od kwietnia br. została podniesiona stawka wpłat na fundusz remontowy z dotychczasowej kwoty 1,23 zł na 5,83 zł – wyjaśnia prezes Jarosław Pacholski.
Od prezesa „Łęczycanki” usłyszeliśmy, że wysokość tej opłaty będzie utrzymana do momentu pokrycia całkowitych kosztów inwestycji.
Woda w zalewach w Łęczycy wygląda fatalnie. Pokryta jest w wielu miejscach gęstym, zielonawym kożuchem. Gdzieniegdzie można zauważyć pływające do góry brzuchami ryby.
O zanieczyszczonej wodzie poinformowaliśmy urząd miasta.
Magistrat zareagował szybko, bowiem za kilka dni na swojej stronie internetowej umieścił obszerny artykuł.
„Obowiązuje zakaz kąpieli, a mimo to mieszkańcy – zwłaszcza w czasie ciepłych temperatur – lubią ochłodzić się w łęczyckim zbiorniku wodnym. Nieprzestrzeganie zakazu kąpieli to nie tylko ryzyko otrzymania mandatu. To także narażenie własnego zdrowia, a nawet życia, ponieważ zakaz kąpieli nad zalewem obowiązuje nieprzypadkowo” – można przeczytać w informacji łęczyckiego magistratu.
Zakaz kąpieli w zalewie
Zalew jest kuszącym miejscem do kąpieli, ze względu na fakt, że jest tak naprawdę jedynym zbiornikiem wodnym w pobliżu. Obowiązuje jednak zakaz kąpieli w nim ze względu na zły stan wody.
W zbiorniku umieszczone są znaki zakazujące kąpieli. Co więcej, z racji tego, że zalew nie jest kąpieliskiem, oznacza, że w na miejscu nie ma ratownika, który mógłby w przypadku nieszczęścia w porę zainterweniować.
Mandat za pływanie w miejscu zabronionym zawarty jest w Kodeksie Wykroczeń (art. 55), który mówi, że: „Kto kąpie się w miejscu, w którym jest to zabronione, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.”
Intencja ustawodawcy w tym zakresie była jasna – ryzyko otrzymania mandatu ma odstraszyć amatorów pływania w zbiornikach, w których obowiązuje zakaz.
Paciorkowce, sinice, bakterie coli i inne niebezpieczeństwa
Kara finansowa to nie jedyna nieprzyjemność, jaka może nas spotkać w przypadku kąpieli w miejscu do tego niewskazanym. Latem, a zwłaszcza w sierpniu, wiele kąpielisk w Polsce jest zamykanych ze względu na występujące w wodzie paciorkowce kałowe, sinice lub bakterie coli.
Kontakt z wodą skażoną może spowodować nie tylko zmiany zewnętrzne w postaci wysypki. Przypadkowe jej spożycie może doprowadzić do silnego zatrucia organizmu, co w konsekwencji prowadzi do wymiotów lub biegunki.
Popływajmy, ale bezpiecznie
Zakaz kąpieli to jedno, a kajaki/rowerki to drugie. Tę drugą czynność można uprawiać nad łęczyckim zalewem, a sprzęt wodny dostępny w okresie letnim.
Z kajaków i rowerków wodnych można korzystać od poniedziałku do piątku w godzinach 14:00 – 19:00 oraz w soboty i niedziele w godzinach 12:00 – 20:00.
Mieszkańcy mają do dyspozycji łącznie 5 kajaków i 3 rowery wodne, wraz z całym wyposażeniem. Ze sprzętu wodnego można korzystać bezpłatnie (jedyną koniecznością jest uiszczenie kaucji), natomiast dzieci do lat 15 muszą być pod opieką osoby dorosłej.
Takiej akcji w mieście jeszcze nie było! Przeszła najśmielsze oczekiwania. Ogromne podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w akcję kieruje Joanna Florczak (na zdjęciu), kierownik „Księgarni w Alejkach”. – Myślę, że przetrwamy – usłyszeliśmy od uśmiechniętej pani Joanny.
Jeszcze kilka tygodni temu w księgarni nastroje były minorowe. Głośno zaczęto mówić o likwidacji punktu. A to przecież wielka szkoda, blisko pół wieku istnienia – szmat czasu. I wtedy pojawił się pomysł.
– To wszystko wyszło tak spontanicznie. Do księgarni przyszedł mieszkaniec, któremu opowiedziałam o naszych kłopotach. Odpowiedział, że ma spore grono znajomych na facebooku, nagrał film i umieścił w internecie. Zainteresowały się media, też nagłośniły temat. Z dnia na dzień zaczęło przybywać klientów. Przychodzili do nas specjalnie, aby kupić książki. Niektórzy kupowali po 2-3 egzemplarze, nie tylko tytuły szkolne. To trwa i mam nadzieję, że się nie skończy. Bardzo wszystkim dziękuję. Najprawdopodobniej księgarnia nie będzie likwidowana – mówi J. Florczak i wymownym gestem uniesionego kciuka pokazuje zadowolenie.
Rzeczywiście, setki osób zaangażowały się w ratowanie księgarni. Internet teraz pomógł, ale wcześniej zaszkodził. Dlaczego? Bo to właśnie w sieci ludzie kupują obecnie najwięcej książek. Stąd wcześniejsze kłopoty „Księgarni w Alejkach”. Dużą konkurencją są też markety.
W księgarni, oprócz podręczników szkolnych i książek, są też gry planszowe, malowanki, kalendarze, zeszyty, puzzle.
Nad zalewem w Łęczycy ogromnym wzięciem cieszy się sprzęt wodny. Jest jednak jedno ale… mieszkańcy chcą, aby przystań kajakowa była otwierana wcześniej, niż do tej pory.– To prawda – potwierdza Roman Walczak na zdjęciu), który z ramienia urzędu miasta odpowiedzialny jest za wypożyczanie kajaków i rowerów wodnych.
Przy zalewach dowiedzieliśmy się, że w tym sezonie było już ponad 150 wypożyczeń sprzętu wodnego. To o wiele więcej, niż w ubiegłorocznym sezonie. Widać, że mieszkańcy polubili tę formę aktywności. Duży plus jest taki, że taka przyjemność jest za darmo.
– Trzeba mieć przy sobie jedynie 50 zł na kaucję i dowód osobisty. Pieniądze są oczywiście później zwracane. Sprzętu wodnego nie wypożyczy osoba niepełnoletnia – mówi R. Walczak. – Do dyspozycji jest pięć kajaków i trzy rowery wodne. Maksymalnie można pływać dwie godziny.
Przystań kajakowa w tygodniu czynna jest w godzinach 14:00 – 18:00, natomiast w weekendy 12:30 – 19:00. Czy można – tak, jak tego oczekują mieszkańcy – zmienić te godziny? Przede wszystkim chodzi o możliwość wcześniejszego wypożyczenia sprzętu w dni robocze.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z urzędem miasta.
„Do Urzędu Miejskiego nie wpływały takie sygnały. Ewentualna zmiana godzin funkcjonowania przystani kajakowej mogłaby nastąpić dopiero w kolejnym sezonie, ponieważ do tego wymagana jest Uchwała Rady Miejskiej, która zatwierdza regulamin funkcjonowania przystani” – czytamy w odpowiedzi urzędu.
Dlaczego nie można takiej uchwały wprowadzić jeszcze w te wakacje, aby kajaki i rowery można było wypożyczyć w sierpniu w godzinach wcześniejszych? Magistrat w Łęczycy odpowiada…
„Ze względu na czas administracyjny potrzebny do tego, aby uchwała weszła w życie, ponieważ projekt zmiany regulaminu musi zostać zaopiniowany przez komisję, następnie podjęta uchwała, potem opublikowana w Dzienniku Urzędowym Województwa Łódzkiego i dopiero może wejść w życie”. Nie jest natomiast wykluczone, że w przyszłym sezonie godziny funkcjonowania przystani zostaną zmienione.
Lokalne władze przygotowują spójną koncepcję promocyjną, która skupia się głównie na diable Borucie. Do redakcji często piszą czytelnicy, zauważając, że łęczyckiego diabła w mieście praktycznie nie widać. A przecież to jeden z symboli Łęczycy. To ma się zmienić. Z burmistrzem rozmawialiśmy też o witaczach. Będą diabelskie?
Burmistrz Paweł Kulesza przyznaje, że diabeł Boruta jak najbardziej jest marką miasta.
– W tej kadencji chcemy skupić się na jego wyeksponowaniu. Wśród padających propozycji promocji diabła są rzeźby rozstawione na terenie miasta, ale nie są to jedyne propozycje. Będziemy chcieli na pewno opracować koncepcję, aby była spójna – mówi włodarz Łęczycy.
Okazuje się, że ogłoszony kilka lat temu konkurs na witacze, wcale nie skupiał się na Borucie. Laureaci inspirowali się przede wszystkim głównym zabytkiem Łęczycy, czyli zamkiem. I tutaj niespodzianka! Dlaczego witacze nie zostały ustawione?
Jak nas poinformował urząd miasta, GDDKiA oraz ZDW nie zgodziły się na ustawienie witaczy – ogólne uzasadnienie jest takie, że witacze mogą dekoncentrować kierowców.
– Z witaczami rzeczywiście problem jest taki, że w poprzedniej kadencji ogłosiliśmy i rozstrzygnęliśmy konkurs na ich zaprojektowanie. Mamy więc te rzeczy gotowe, lecz niestety Zarząd Dróg Wojewódzkich oraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie wyrażają zgody na ich ustawienie – dodaje burmistrz P. Kulesza.
Ponownie wysłaliśmy maila do GDDKiA ws. witaczy. Redakcja otrzymała jedynie automatyczną odpowiedź z adresu rzecznika o tym, że obecnie przebywa na urlopie.
Do sprawy powrócimy.
fot. wizualizacja łęczyckich witaczy
Tak wyglądają projekty witaczy nadesłane przez mieszkańców do urzędu miasta
Nie tak dawno informowaliśmy o przerwanych pracach przy ul. Belwederskiej w Łęczycy nadzorowanych przez starostwo. Wówczas zdenerwowani mieszkańcy informowali redakcję o totalnym remontowym rozgardiaszu i braku na miejscu robotników. Starosta, Janusz Mielczarek, tłumaczył, że ekipa przeniosła się do innego miasta, ale wróci… no i wróciła.
Pytanie tylko, czy remont zakończy się zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem. Robotnicy, z którymi rozmawialiśmy, zarzekają się, że nie będzie żadnych opóźnień i nadgonią z robotą.
– Ostatnio remontowaliśmy w innym mieście – przyznają robotnicy. – Wiemy, że w Łęczycy, przy Belwederskiej, jest jeszcze sporo do zrobienia. Ale zdążymy.
Prace mają zakończyć się do końca września tego roku.
Przypomnijmy, że powiat łęczycki realizuje obecnie dwa projekty roboczo nazywane „Rowerem do pracy” oraz „Rowerem po zakupy”. W Łęczycy projekt dotyczy budowy ścieżki rowerowej oraz chodnika od skrzyżowania ul. Belwederskiej z ul. Bitwy nad Bzurą do jednostki komendy Państwowej Straży Pożarnej. Natomiast w Grabowie remontowany jest ciąg pieszy wzdłuż ulicy Dąbskiej – od siedziby urzędu gminy w kierunku Dąbia.
Inwestycje wyniosą w sumie 3,6 mln złotych. Powiat otrzymał 55 proc. dofinansowania na realizację projektów.
Inwestycja nabrała już wyraźnego wymiaru za sprawą montowanego szybu windy. Urząd miasta informuje, że prace przebiegają według wcześniej przyjętego harmonogramu. Z windy – jak czytamy w przekazanym komunikacie urzędu – będzie można już korzystać od września.
„Rozpoczęta na początku maja budowa windy nieustannie trwa, a prace z miesiąca na miesiąc postępują i klarują ostateczny obraz urządzenia, które pomoże znieść bariery architektoniczne w urzędzie miejskim – można przeczytać na urzędowej stronie www.
„Wykonawcą jest INTERO SERWIS sp.z.o.o. z Warszawy, a prace mają trwać do końca sierpnia. Miasto Łęczyca pozyskało na to zadanie dofinansowanie z PFRON. Winda będzie wyposażona w przestrzeń dla wózków inwalidzkich, szerokie drzwi, uchwyty i panele dotykowe. Całkowita wartość zadania wynosi 524 000 zł brutto przy dofinansowaniu z PFRON w wysokości 409 162,62 zł.
Szlaban na organizowanie w budynku dawnego więzienia wszelkich akcji promocyjnych, imprez i spotkań. Tak jednym zdaniem można by w skrócie opisać pokontrolny raport Najwyższej Izby Kontroli dot. zabytkowej, byłej więziennej nieruchomości. Tym samym powiat aktywnej promocji dawnego więzienia już nie zrobi. Czy wstrzymane też zostały działania związane z próbami sprzedaży tej budowli?
Przez lata powiat łęczycki promował dawne więzienie. Organizowane były wycieczki, zwiedzano byłe więzienie. W zabytkowych murach kręcone były filmy. O jedno z podobnych spotkań uwagi wniosła Najwyższa Izba Kontroli.
– Zorganizowaliśmy na korytarzu dawnego więzienia spektakl w kolejną rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. I to spowodowało, że NIK w raporcie odnotowała to wydarzenie negatywnie i zakwestionowała organizowanie innych wszelkich imprez w dawnym więzieniu – tłumaczy starosta Janusz Mielczarek. – Chodzi przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa z uwagi na stan techniczny budynku i oczywiście jego wiek.
Starosta powiedział nam, że w tym roku nie będzie na pewno kolejnej próby wystawienia zabytkowego więzienia na sprzedaż.
– Takie przetargi odbywały się nie za mojej kadencji. Wiem, że byli chętni na kupno. Inwestorzy mieli na przykład plany przekształcenia więzienia w nowoczesny hotel. I być może transakcja zostałaby sfinalizowana, gdyby nie uwagi konserwatora zabytków. Procedury związane z remontem takiego obiektu są rygorystyczne – słyszymy od starosty.
J. Mielczarek planuje w tym roku przeznaczyć środki finansowe na remont przeciekającego dachu dawnego więzienia. Przed ewentualnym przetargiem na sprzedaż tej nieruchomości – jak się dowiedzieliśmy – trzeba by przeprowadzić kolejne badania archeologiczne. Zrobić też wycenę.
Próba sprzedaży dawnego więzienia w Łęczycy mogłaby zostać podjęta najwcześniej za 2-3 lata.
I tak źle, i tak nie dobrze… jeszcze nie tak dawno pisaliśmy o zadowoleniu mieszkańców Łęczycy z rozstawionej na pl. Kościuszki w Łęczycy kurtyny wodnej. Minęło kilka dni i do redakcji wpływają informacje o niezadowoleniu niektórych mieszkańców a także handlowców z powodu kurtyny. O co chodzi?
Przede wszystkim – jak usłyszeliśmy – kurtyna wyrzuca z siebie zbyt dużą ilość wody, która zalewa plac.
– Nie sposób jest teraz przejść. Tworzą się duże kałuże – mówi jedna z niezadowolonych łęczycanek.
Okazuje się, że z powodu kurtyny niezadowolenie jest też wśród handlowców z pl. Kościuszki.
– To powinna być mgiełka, a nie fontanna. Rzeczywiście, wody jest zbyt dużo. Niedługo burmistrz obarczy nas kosztami za zużycie wody – usłyszeliśmy od jednego z handlowców z centrum Łęczycy.
Czy kurtyna działa dobrze? Czy może faktycznie woda wydobywa się zbyt dużymi strumieniami? Jakie jest wasze zdanie? Piszcie w komentarzach…