Poszło o pieńki. Radny powiatowy w sądzie!
Obwiniony w sprawie dokonania wykroczenia polegającego na spowodowaniu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym na drodze powiatowej w miejscowości Mętlew radny powiatowy Zbigniew Marczak już trzeci raz stanął przed wydziałem karnym Sądu Rejonowego w Łęczycy. Na kolejnej rozprawie w charakterze świadków wystąpili członkowie drużyny OSP z Góry Św. Małgorzaty. Nikt z zeznających nie potwierdził dużego zadymienia w obszarze zdarzenia.
21 października przed wydziałem karnym Sądu Rejonowego w Łęczycy pod przewodnictwem sędzi Marzanny Milczarek odbyła się trzecia rozprawa w sprawie radnego powiatowego, Zbigniewa Marczaka. Czyn niedozwolony polegał na tym, że w marcu br. obwiniony podpalił trzy pieńki po ściętych drzewach znajdujące się na wysokości jego działki, czym miał spowodować zagrożenie w ruchu drogowym. Administratorem drogi jest Zarząd Dróg Powiatowych i to w jego imieniu dyrektor jednostki, obecny na rozprawie, Karol Niewiadomski, wniósł pozew przeciwko Marczakowi. Podczas rozprawy, w charakterze świadków wystąpiło pięcioro członków drużyny OSP z Góry Św. Małgorzaty. Zeznania świadków były zgodne.
– Powiadomienie i rozkaz wyjazdu do pożaru otrzymaliśmy z PSP w Łęczycy, więc zgodnie z obowiązującymi zasadami, pojechaliśmy, ugasiliśmy używając jednego strumienia wody i zakończyliśmy akcję. Poszkodowanych nie było, jak również nie stwierdziliśmy niczyjej obecności po przybyciu na miejsce zdarzenia – zeznał jeden ze świadków.
Jego zeznanie w tym zakresie potwierdzili inni zeznający.
Na pytanie sędzi, czy w obszarze pożaru doszło do zajęcia się trawy lub innych roślin odpowiedź świadka była także przecząca.
– Wydarzenie miało miejsce w marcu, pole było zielone jak również trawa wokół miejsca, gdzie znajdowały się pieńki.
Kluczowym zagadnieniem w sprawie była odpowiedź na pytanie, czy podpalenie pieńków mogło spowodować zagrożenie w ruchu drogowym. Zeznająca członek drużyny stwierdziła, że może jedynie określić stopień zadymienia.
– Nie odpowiem na pytanie czy i jaki był stopień zagrożenia dla użytkowników drogi, bo to chyba zadanie dla eksperta. Ja mogę jedynie stwierdzić, że zadymienie nie było duże i nie wychodziło poza obszar pobocza.
Z prawa do zadawania pytań świadkom skorzystał obwiniony, który także pytał o ewentualne zagrożenie polegające na zadymieniu obszaru wokół pożaru. Odpowiedzi świadków były zgodne co do faktu, że zadymienie było niewielkie.
Z uwagi na uzasadnioną nieobecność jednego ze świadków oraz konieczność określenia odległości zabudowań od miejsca pożaru sędzia zarządziła dokonanie pomiarów przez funkcjonariuszy KPP w Łęczycy i ustaliła następny termin rozprawy.