100 lat to za mało… Pani Marianna skończyła 105 lat!
W dobie nieustającego wyścigu z czasem, częstych stresów, rosnącego nasilenia czynników negatywnie wpływających na zdrowie i życie ludzi, osoba, która przeżyła 105 lat stanowi niewątpliwie wspaniały wyjątek. Tak sędziwy wiek osiągnęła pani Marianna Włodarczyk – mieszkanka Sławęcina w gminie Grabów.
Pani Marianna Włodarczyk ukończyła 105 lat. Jej pogodna twarz mówi bardzo wiele.
– Bardzo dużo dobrych, ale też i smutnych chwil było w moim życiu. Jestem matką czworga dzieci, niestety wszystkie już nie żyją. To nie taka powinna być kolej rzeczy, ale nie miałam na to wpływu. Chciałabym już odejść, dołączyć do moich bliskich, ale nie ja o tym decyduję. Skoro Bóg wyznaczył mi taką misję, to jestem z tym pogodzona. Miałam pięcioro wnucząt, obecnie czworo, bo jeden z nich już nie żyje i dwoje prawnucząt, każde nowe życie jest cudem i należy je doceniać i szanować. Tak zawsze myślałam, niezależnie co mnie w życiu spotykało – mówi pani Marianna.
Seniorka pozostaje pod opieką dwóch wnuczków. Wszyscy mieszkają we wspólnym domu w Sławęcinie. Podczas wizyty poznajemy jednego z nich, drugi jest w pracy.
– Wnuczęta się mną zajmują. Wiem, że czasami im trudno, ale jakie to cudowne, że chcą się opiekować starą babcią – komentuje pani Marianna.
Obecny podczas naszej rozmowy wnuk wtrąca się do rozmowy.
– Jesteś naszą babcią, kto miałby się Tobą zajmować – mówi mężczyzna.
Czy to jest recepta na długowieczność? Wzajemne zrozumienie w rodzinie, miłość, szacunek i pogoda ducha… mimo wszystko?
Pani Marianna, mimo sędziwego wieku i kłopotów z poruszaniem się (od 7 lat większość czasu spędza w łóżku), bardzo sprawnie porozumiewa się z otoczeniem i wszystko rozumie. Pewnie dlatego z przekonaniem odpowiada.
– Tak, pogodzenie się z tym, co zsyła nam los, zgoda, szacunek do innych. Takie pojęcia przekazywałam moim dzieciom, wszyscy odeszli, ale jak widać po wnuczkach te myśli rodzice im przekazali. To chyba najważniejsze, wszystko inne – ciężka praca, którą wykonywałam przez całe życie, przeciwności losu, pogodzenie się z odejściem dzieci, przeżyłam, bo zawsze wiedziałam, że jestem komuś potrzebna.