Grabowski palant niech żyje do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej…
Z takimi słowami zwrócił się do uczestników święta rzemieślników w Grabowie, Król Palanta, Zbigniew Ropelski. Tegoroczne obchody tej kilkusetletniej tradycji były wyjątkowo udane. Pogoda dopisała a zawodnicy celnie trafiali pałką w piłeczkę.
Za nami kolejne Święto Palanta obchodzone w Grabowie i często określane przez mieszkańców jako trzeci dzień świąt Wielkanocnych.
– Różnie bywało z tymi obchodami, najczęściej padało i było zimno. W tym roku jest wyjątkowo sprzyjająca aura, stąd zapewne więcej niż zwykle uczestników – mówi Roman Trzeciak, członek Klubu Palanta.
Nic też dziwnego, że na tegoroczne spotkanie przybyło wielu gości. Uroczystą mszę świętą, która zainicjowała uroczystość, celebrował biskup Wojciech Osial. Obecni byli też przedstawiciele parlamentu, władz powiatu, wójtowie sąsiednich samorządów, reprezentanci organizacji pozarządowych, m.in. z Słubic, którzy zaprosili członków Klubu Palanta z Grabowa na rozgrywki towarzyskie w meczach w piłkę palantową w czerwcu br. Zebranych gości i mieszkańców powitał Król Palanta, Zbigniew Ropelski.
– Wspaniałą tradycję gry w palanta przywiózł do Grabowa ponad 200 lat temu dziedzic Kretkowski, i niech z nami zostanie, jak to określa Jurek Owsiak, do końca świata i jeden dzień dłużej.
Zaszczytną rolę króla Palanta Zbigniew Ropelski pełni od ubiegłego roku, a berło przejął po wiele lat panującym Adamie Rapackim.
– Celebrowanie tradycji rzemieślniczej przejąłem od dziadka a potem ojca w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Przez wiele lat byłem malarzem a na chleb zarabiałem jako kierowca – powiedział nam król.
Nieodłącznym i jednocześnie najważniejszym elementem obchodów Święta Palanta jest mecz rozgrywany między dwoma drużynami. Czerwoni to piekło, niebiescy to niebo. Rozgrywkę poprzedza losowanie boisk a potem już pierwszy gwizdek. Rozgrywki były wyjątkowo wyrównane, zarówno w grupie seniorów, jak i juniorów nie było przegranych.
– W tym wszystkim chodzi przecież o dobrą zabawę i kultywowanie tradycji – mówi Zbigniew Sobczyński, członek klubu.
Niezwykle ciekawym momentem tegorocznego święta było pasowanie na honorowych członków klubu a potem dopingowanie ich w trzykrotnej próbie trafienia pałką w piłkę palantową. Z tym niezwykle trudnym zadaniem zmierzyli się ks. biskup Wojciech Osial, parlamentarzyści, dyrektor muzeum archeologicznego w Łodzi, samorządowcy. Na utrudzonych i głodnych czekał pyszny żurek.