Atak przy zamku! (Uwaga, drastyczne zdjęcie!)
Do pechowego zdarzenia doszło przy łęczyckim zamku. Jeden z mieszkańców został dotkliwie ugryziony przez psa. Ogromny pysk zwierzęcia rozszarpał biceps 45-letniego mężczyzny. Co szokuje, właściciele psa, po chwili rozmowy z pogryzionym łęczycaninem, wsiedli do samochodu i odjechali nie wzywając pomocy, choć ręka po ugryzieniu wyglądała przerażająco.
Do sieci trafiło krótkie nagranie, zrobione przez znajomych poszkodowanego, którzy spotkali ugryzionego przez psa kolegę i zainteresowali się tym, co się wydarzyło. Na filmiku rozsyłanym w mediach społecznościowych widać poszkodowanego i jego rozszarpaną rękę. To zdecydowanie widok dla ludzi o mocnych nerwach. Reporter ustalił, że ugryziony w pobliżu łęczyckiego zamku mężczyzna ostatecznie trafił do szpitala w Łęczycy, który z kolei zawiadomił o zdarzeniu policję. Jako że rana była bardzo poważna, 45-letni łęczycanin został poddany operacji pozszywania rozszarpanej ręki w Poddębicach. Właściciele psa natomiast przyjechali do Łęczycy najprawdopodobniej turystycznie. Swój samochód zaparkowali w okolicach zamku. Do zdarzenia doszło 15 sierpnia w godzinach późnopopołudniowych. Właściciele psa, razem z nim, stali przy samochodzie. Kiedy zbliżył się do nich łęczycanin, który wówczas był pod wpływem alkoholu, (wg różnych wersji, mówi się o dwóch powodach: mężczyzna chciał pogłaskać psa, lub zapytać jego właścicieli, czy mają papierosa), duży pies w typie rasy moskiewski stróżujący, bez zawahania złapał mężczyznę za ramię. Po chwili rozmowy, przyjezdni z psem odjechali. A poszkodowany spotkał swoich znajomych, którzy zawiadomili policję.
Na ten moment, jeszcze nie wiadomo, kto ponosi winę za całe zdarzenie. Pies był na smyczy, ale nie miał kagańca, choć powinien, ale czy doszłoby do ugryzienia, gdyby łęczycanin nie zbliżył się do niego? Sprawą zajmują się służby.
– Informację o tym zdarzeniu otrzymaliśmy 15 sierpnia 2022 roku po godzinie 18.00. Policję zawiadomił mężczyzna, który zauważył, że 45-latek posiada ranę przedramienia, która miała powstać w wyniku ugryzienia przez psa. Do tego zdarzenia doszło w Łęczycy w rejonie Zamku Królewskiego. Kiedy policjanci pojechali na miejsce, ranny mężczyzna trafił już do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy medycznej. Był on pod działaniem alkoholu. Właściciela i psa, który miał zaatakować mężczyznę nie było już na miejscu. Wstępne ustalenia wskazują, że zwierzę było trzymane na smyczy, a 45-latek został zaatakowany po tym jak pomimo ostrzeżeń właściciela, podszedł do psa. Prowadzone postępowanie zmierza do ustalenia właściciela zwierzęcia oraz okoliczności zdarzenia. Należy pamiętać, że jeżeli właściciel zwierzęcia nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy jego trzymaniu, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany. Jeżeli skutkiem takiego zaniechania będzie uszczerbek na zdrowiu możemy mieć do czynienia z przestępstwem, które jest zagrożone kara więzienia do 2 lat. Zwracamy się do świadków tego zdarzenia o kontakt z naszą jednostką – nr tel. 47 84 231 00 – przekazuje st. asp. Mariusz Kowalski, oficer prasowy KPP w Łęczycy.
Także straż miejska zaangażowała się w wyjaśnienie zdarzenia.
– Do nas zwróciła się rodzina poszkodowanego mieszkańca Łęczycy. Zdarzenie zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu, ale niestety na nagraniach nie były widoczne numery rejestracyjne samochodu, którym poruszał się właściciel psa. Wystąpiliśmy więc o udostępnienie nam nagrań z kamer pobliskich punktów usługowych. Dzięki temu udało nam się zebrać materiał, który już przekazaliśmy policji w Łęczycy w celu dalszego prowadzenia postępowania – dodaje Tomasz Olczyk, komendant straży miejskiej w Łęczycy.
Szef straży miejskiej dodaje, że choć zdarzenie z 15 sierpnia miało poważne konsekwencje dla poszkodowanego, lepiej na zimne dmuchać. W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze interweniowali na ulicy Poznańskiej, gdzie swobodnie biegał pies rasy american bully, powszechnie uznawanej za agresywną.
– Właściciel zapewnia, że jego czworonóg jest spokojny, ale to nie zmienia faktu, że pies nie może biegać swobodnie, tym bardziej, że mieszkańcy się go boją. Każdy właściciel czworonoga ma jednak obowiązki, z których musi się wywiązywać, np. nie może wypuszczać swojego czworonoga jak mu się tylko podoba – dodaje T. Olczyk. – Innym przypadkiem, także z ubiegłego tygodnia, była nasza interwencja na ulicy Bitwy nad Bzurą, choć tu dotyczyła trzymania psa na uwięzi, na lince. Właściciel już zbudował psu kojec.
Niestety, w kontaktach z psami, zwłaszcza obcymi należy zachować szczególną ostrożność i nie narażać się na niepotrzebne i niebezpieczne zdarzenia.